|
|
|
Henryk Walczyński
urodził się w 1909 r., w Chicago, w rodzinie polskich emigrantów. Rodzice starali się zapewnić synowi wszechstronne wykształcenie, to też uczęszczał nie tylko do gimnazjum, ale i do konserwatorium - grał na skrzypcach i akordeonie, a zajęcia w Instytucie Sztuki (Art Institute of Chicago) rozbudziły w nim zainteresowanie malarstwem.
W 1925 r. rodzina wróciła do Polski i zamieszkała w Poznaniu czyniąc starania o odzyskanie „ojcowizny” - tzw. młynów wodnych w Paprotni koło Konina. Zamieszkali tam w latach trzydziestych. Młyny zostały po wojnie znacjonalizowane, ale rodzina mieszkała w Paprotni do lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku.
W 1928 r. młody Walczyński rozpoczął naukę w Państwowej Szkole Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego w Poznaniu. Uczelnia ta, po wielu przeobrażeniach to dzisiejsza Akademia Sztuk Pięknych. Pomysł jej utworzenia narodził się wkrótce po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, ale w początkowym okresie była to tylko szkoła pozwalająca kontynuować naukę na krakowskiej lub warszawskiej Akademii.
Wśród pierwszych uczniów znaleźli się tak głośni potem w kraju twórcy, jak Tadeusz Kulisiewicz, Stanisław Mrożewski, czy Wacław Taranczewski.
Latem 1929 r. prof. Jan Wroniecki odbył wraz z absolwentami Wydziału Grafiki wyprawę artystyczno krajoznawczą z biegiem Wisły, a wśród uczestników znalazł się uczeń Wydziału Malarstwa Dekoracyjnego i Witrażownictwa Henryk Walczyński. Wspomina o tym dwukrotnie w Słowniku Grafików Poznania i Wielkopolski XX w. jego autor Jarosław Mulczyński.
W okresie nauki w Szkole Henryk Walczyński często statystował w Teatrze Polskim i w Teatrze Wielkim, zapamiętując wygłaszane przez aktorów kwestie i stąd potrafił np. recytować całe monologi z Cyrano de Bergerac.
Pasjonował się także krótkofalarstwem, był jednym z jego prekursorów na terenie Wielkopolski. Zachowały się z tamtych lat 1929 - 1936 tzw. QSL (czytaj kueselki) z całego świata; z Anglii, Węgier, Niemiec, z Syberii i z Sewastopola. QSL SP3 KW to znak rozpoznawczy Henryka Walczyńskiego. Po wojnie, gdy tylko to było możliwie, reaktywował tę działalność.
Szkołę ukończył w 1933 r. W latach 1934-1935 został zaangażowany przez prof. Akademii Sztuk Pięknych z Krakowa, Józefa Mehoffera przy wykonywaniu polichromii w kościele w Turku.
Zdobyte przy tej okazji doświadczenie wykorzystywał w późniejszym okresie pracując nad wystrojem kościołów, także w USA (przed wojną wyjeżdżał tam jeszcze dwukrotnie).
Po zakończeniu II wojny, już w Polsce wykonuje szereg prac renowacyjnych i malarskich w kościołach we Władysławowie, Liściu Wielkim, Wyszynie, Tuliszkowie, Brudzewie, Kole - lista dokonań dość długa, ale na pewno warto wymienić jeszcze obrazy w Krzymowie w głównymi i bocznym ołtarzu, obraz Św. Nepomucena w Kościelcu, Świętej Rodziny i Św. Stanisława Kostki w klasztorze o.o. Franciszkanów w Koninie.
Projektował konfesjonały i ołtarze i tak we wspomnianym wcześniej Klasztorze o.o. Franciszkanów odtworzył z fotografii zniszczony w czasie wojny ołtarz. Precyzyjne rysunki w skali 1:1 pozwoliły wykonać stolarzowi nawet snycerkę tego ołtarza, czyli rzeźbione w drewnie dekoracyjne elementy.
Pasją Henryka Walczyńskiego było jednak malarstwo akwarelowe. W czasie jednej ze wspomnianych podroży artystycznych, przy okazji wizyty w ASP w Krakowie, prof. Julian Fałat uznał, że ma wybitny talent jako akwarelista. Malarstwo akwarelami wypełniało każdą jego wolną chwilę, obecnie wypełnia ściany domu córki - Ewy.
Okres po wojnie, w którym dane było żyć artyście nie był dla niego przyjazny. Usiłowano mu nadać status malarza ludowego. Ubolewał z tego powodu. Człowiek malujący, najlepiej jeszcze z wiórami we włosach (H.W. był właścicielem tartaku), rolnik, który po ciężkiej pracy na roli rzeźbi - to było to, a wykształcony syn właścicieli ziemskich i w dodatku autor dzieł sakralnych to było nie tylko passé, ale wręcz wysoce niewskazane.
Zmarł w 1988 r. Zachowały się prace Henryka Walczyńskiego i to one najlepiej świadczą o artyście. Warto przypomnieć tę ciekawą postać, wspaniałego artysty, człowieka o jakże bogatym życiorysie, Koninianina i Wielkopolanina.
Mirosława Dimitrow
Ewa Winczewska
urodzona w Koninie jest absolwentką Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Poznaniu. Od najmłodszych lat (od 6 klasy Szkoły Podstawowej) towarzyszyła, a z czasem brała czynny udział w pracach malarskich i renowacyjnych w kościołach wykonywanych przez jej ojca.
Naturalną koleją rzeczy było marzenie o studiach na wydziale Konserwacji Zabytków w Toruniu. Na rozmowie kwalifikacyjnej, poprzedzającej egzamin wstępny w tamtych czasach, usłyszała, że praktyka przy ojcu i ukończone liceum wystarczy.
Kontynuowała jeszcze naukę przez rok w charakterze wolnego słuchacza na uczelni w Gdańsku, a potem… poznała swego męża i wróciła do Konina.
Pracowała, pełniąc najczęściej rolę plastyka zakładowego. Praca na pełnym etacie i domowe obowiązki nie sprzyjają wenie twórczej. Malowała sporadycznie obdarowując swoimi pracami rodzinę i znajomych.
Przyjaciele, na „okrągłe” urodziny, podarowali Ewie sztalugę. To było wprawdzie wyzwanie, ale sztaluga pełniła początkowo rolę mebla, a może raczej jeża, do którego lepiej się nie zbliżać. Dopiero udział w plenerze malarskim w Lądzie uwolnił ją od lęku przed powrotem do malowania.
Ewa maluje farbami olejnymi przede wszystkim portrety swoich bliskich mamy, córek, wnucząt. Pozowanie do portretu jest bardzo męczące dla pozującego. Artyści, nawet najwięksi, odkąd wynaleziono fotografię wykorzystują ją przy pracy, ale bywa, że efekt jest nie najlepszy. Portretowane osoby są bez wyrazu, pozbawione życia.
Portrety wykonywane przez Ewę, mimo, że malując także korzysta ze zdjęć, są pełne ciepła, malowane lekko i wrażliwie. Pewnie trochę w nich śladu lekkości, z jaką malował akwarele jej ojciec Henryk Walczyński, a wiadomo - niedaleko pada jabłko od jabłoni…
Mirosława Dimitrow
2/344
25 Maj 2007 [240]
Głos Wielkopolski Życie Konina - 25 maja 2007 PIL
[ Artykuł prasowy ]
01 Maj 2007 [239]
Koniniana Przegląd Koniński - 1 maja 2006 Mirosława Dimitrow
[ Artykuł prasowy ]
Wszystkie prezentowane w serwisie prace plastyczne podlegają ochronie prawa autorskiego. Jakiekolwiek ich wykorzystanie bez uzyskania zgody autorów jest zabronione.
Ze wzgledu na różne ustawieniach właściwości ekranu komputera (temperatura bieli, rozdzielczość, jasność i inne) kolorystyka prac na fotografiach może odbiegać od faktycznej.